sobota, 3 sierpnia 2013

Historia nauką separatystyczną?

                                                                                                                                                     
„Historia egzystencjalna. Krytyczne studium narratywizmu i humanistyki zaangażowanej.” Ewy Domańskiej, poznańskiej historyczki, jest krytyką nowych nauk humanistycznych. Mamy zapomnieć o Foucault, nurcie postmodernistycznym, który według badaczki jest nauką teoretyczną, niczego nie wnosi do badań empirycznych, w zamian wywołuje chaos i nieporządek badawczy. Domańska jest przeciwna łączeniu nauk, takie wrażenie odniosłam po analizie lektury, jednak sama odnosi się do nauk filozoficznych, operuje pojęciami stworzonymi przez dziedziny nie-historyczne. Przyznaje, że aby tworzyć nowe teorie trzeba odnieść się do poprzednich, tych dla których chcemy stworzyć alternatywę. I tak tworzymy błędne koło. Chcąc zapomnieć o naukach, którym się przeciwstawiamy korzystamy z ich teorii. Jaka jest recepta na dane „schorzenie” ?  Historycy, przede wszystkim polscy, powinni opracować nowe pojęcia i teorie. Nauka jest w ruchu. „Podróżuje” z kraju do kraju. Teoria francuska wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Została przetworzona na potrzeby kulturowe tego kraju i tam do dziś funkcjonuje, jako ideologia amerykańska. Stamtąd przybyła do Polski, która po latach rządów komunistycznych zachłysnęła się Zachodem, wolnością, filozofią „zniewolonych”. Domańska ubolewa, że mimo ogromnego zaplecza naukowego, wykształconej kadry, do tej pory nie byliśmy w stanie stworzyć własnej nauki. Korzystamy z dzieł obcokrajowców, analizujemy je, przekształcamy na potrzeby naszej kultury, ale nie tworzymy teorii narodowych, które zakorzenione byłyby w naszych realiach społecznych.
Domańska dużo pisze o ideologii. Jak ona wpływa na naukę? Czy pomaga w tworzeniu metodologii? Badacz, według historyczki, powinien charakteryzować się bezstronnością, co jest niemal nieprawdopodobne. Ciężko jest zaczynać od „białej karty”, wymazać wszystkie nasze przyzwyczajenia, ideały. Nawet wtedy, gdy staramy się nie ukazywać naszych poglądów, piszemy w sposób nie oceniający, tematyka, problemy, na których się skupiamy demaskują nasze podejście. Historii jest tyle ilu jest badaczy. Każdy, jako indywidualna jednostka, ma własne podejście i z perspektywy każdej osoby wydarzenia mają inny bieg.Naukowiec powinien być szczery, precyzyjny, nie może popełniać błędów.
Ewa Domańska ubolewa nad pesymizmem humanistyki zaangażowanej. Nowe nauki, które dotyczą głównie wykluczenia, mniejszości, seksualnych, płciowych, czy narodowych, oskarża o wyolbrzymienie problemu. Stwierdza, że walka o tolerancję dla osób pochodzących z innej klasy społecznej podkreśla ich odrębność. Walka o tolerancję jest bardziej zniewalająca niż traktowanie tych osób jak wszystkich obywateli. Podkreśla się w ten sposób ich słabość. Badaczka zauważa, że humanistyka emancypacyjna, która w swym założeniu ma pomagać, sama tworzy stereotypy. Tworzy margines i podział na „my” i „oni”.                                        Czy to oznacza, że cała ideologia lewicowa tworzona jest przez paranoików? Czy naprawdę władza nie jest czynnikiem osłabiającym jednostkę?Domańska zwraca uwagę na aspekt „upolityczniania” wszystkich dziedzin naszego życia, w tym badań naukowych. Domańska chce zapomnieć o Foucault i jego teorii „ wiedzy- władzy”, o totalnym wpływie rządzących na to co i jak myślimy, o represji i zniewoleniu. Chce ona stworzyć humanistykę afirmatywną, nową metodologię, która pozwoli na tworzenie teorii, które pozwolą wyrwać się z postmodernistycznej wizji kryzysu, upadku i wiecznej walki między władzą a podmiotem.
Badaczka nastawiona jest na nowość, świeżość. Walczy o tworzenie nowych teorii, nowej nauki, która będzie bardziej odpowiadać naszym czasom i realiom.Domańska jest przeciwna łączeniu nauk humanistycznych, jednak sama „walczy” z Foucault i innymi teoretykami francuskimi, wchodząc na grunt filozoficzny. Czy można więc badać historię nie odnosząc się do antropologii, socjologii, czy do filozofii właśnie? Moja dewiza brzmi, twórzmy nowe teorie, ale nie zapominajmy o Foucault.                                                                                                                                                                    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz