„Historia
egzystencjalna. Krytyczne studium narratywizmu i humanistyki zaangażowanej.”
Ewy Domańskiej, poznańskiej historyczki, jest krytyką nowych nauk
humanistycznych. Mamy zapomnieć o Foucault, nurcie postmodernistycznym, który
według badaczki jest nauką teoretyczną, niczego nie wnosi do badań
empirycznych, w zamian wywołuje chaos i nieporządek badawczy. Domańska
jest przeciwna łączeniu nauk, takie wrażenie odniosłam po analizie lektury,
jednak sama odnosi się do nauk filozoficznych, operuje pojęciami stworzonymi
przez dziedziny nie-historyczne. Przyznaje,
że aby tworzyć nowe teorie trzeba odnieść się do poprzednich, tych dla których
chcemy stworzyć alternatywę. I tak tworzymy błędne koło. Chcąc zapomnieć o
naukach, którym się przeciwstawiamy korzystamy z ich teorii. Jaka jest recepta
na dane „schorzenie” ? Historycy, przede
wszystkim polscy, powinni opracować nowe pojęcia i teorie. Nauka jest w ruchu.
„Podróżuje” z kraju do kraju. Teoria
francuska wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Została przetworzona na
potrzeby kulturowe tego kraju i tam do dziś funkcjonuje, jako ideologia
amerykańska. Stamtąd przybyła do Polski, która po latach rządów komunistycznych
zachłysnęła się Zachodem, wolnością, filozofią „zniewolonych”. Domańska
ubolewa, że mimo ogromnego zaplecza naukowego, wykształconej kadry, do tej pory
nie byliśmy w stanie stworzyć własnej nauki. Korzystamy z dzieł obcokrajowców,
analizujemy je, przekształcamy na potrzeby naszej kultury, ale nie tworzymy
teorii narodowych, które zakorzenione byłyby w naszych realiach
społecznych.
Domańska dużo pisze o ideologii. Jak ona wpływa na naukę? Czy pomaga w
tworzeniu metodologii? Badacz, według historyczki, powinien charakteryzować się
bezstronnością, co jest niemal nieprawdopodobne. Ciężko jest zaczynać od
„białej karty”, wymazać wszystkie nasze przyzwyczajenia, ideały. Nawet wtedy,
gdy staramy się nie ukazywać naszych poglądów, piszemy w sposób nie oceniający,
tematyka, problemy, na których się skupiamy demaskują nasze podejście. Historii
jest tyle ilu jest badaczy. Każdy, jako indywidualna jednostka, ma własne
podejście i z perspektywy każdej osoby wydarzenia mają inny bieg.Naukowiec
powinien być szczery, precyzyjny, nie może popełniać błędów.
Ewa Domańska ubolewa nad pesymizmem humanistyki zaangażowanej. Nowe
nauki, które dotyczą głównie wykluczenia, mniejszości, seksualnych, płciowych,
czy narodowych, oskarża o wyolbrzymienie problemu. Stwierdza, że walka o
tolerancję dla osób pochodzących z innej klasy społecznej podkreśla ich
odrębność. Walka o tolerancję jest bardziej zniewalająca niż traktowanie tych
osób jak wszystkich obywateli. Podkreśla się w ten sposób ich słabość. Badaczka
zauważa, że humanistyka emancypacyjna, która w swym założeniu ma pomagać, sama
tworzy stereotypy. Tworzy margines i podział na „my” i „oni”. Czy
to oznacza, że cała ideologia lewicowa tworzona jest przez paranoików? Czy
naprawdę władza nie jest czynnikiem osłabiającym jednostkę?Domańska
zwraca uwagę na aspekt „upolityczniania” wszystkich dziedzin naszego życia, w
tym badań naukowych. Domańska chce zapomnieć o Foucault i jego teorii „ wiedzy-
władzy”, o totalnym wpływie rządzących na to co i jak myślimy, o represji i
zniewoleniu. Chce ona stworzyć humanistykę afirmatywną, nową metodologię, która
pozwoli na tworzenie teorii, które pozwolą wyrwać się z postmodernistycznej
wizji kryzysu, upadku i wiecznej walki między władzą a podmiotem.
Badaczka nastawiona jest na nowość, świeżość. Walczy o tworzenie nowych
teorii, nowej nauki, która będzie bardziej odpowiadać naszym czasom i
realiom.Domańska jest przeciwna łączeniu nauk humanistycznych, jednak sama „walczy”
z Foucault i innymi teoretykami francuskimi, wchodząc na grunt filozoficzny.
Czy można więc badać historię nie odnosząc się do antropologii, socjologii, czy
do filozofii właśnie? Moja dewiza brzmi, twórzmy nowe teorie, ale nie
zapominajmy o Foucault.